MP3

W czasie misiowego tygodnia mieliśmy okazję wziąć udział w maratonie zadań sportowych. W każdej z sal czekały na nas inne wyzwania: należało wykonać ćwiczenie zgodnie z ilustracją, ułożyć misia z przyrządów gimnastycznych, przenosić woreczki gimnastyczne za pomocą stóp z jednego talerzyka na drugi oraz zbierać poziomki i jagody do koszyka. Niby prosta i przyjemna sprawa, ale nie w misiowych, mięsistych rękawicach i z misiowymi uszami na głowie. Dużo i szybko się działo, czasem na czas, zawsze w emocjach. Układaliśmy też geometryczne sudoku - na misiowej głowie, w łatwiejszej wersji dopasowując kształty figur do odpowiednich dziurek, w wersji trudniejszej - zgodnie z zapisanym na kartce kodem. 

Byliśmy też w kinie, na "Misiu Uszatku" oczywiście, wieczorynce, którą pamiętają rodzice naszych przedszkolaków. Pamiętają? I jak to w kinie, mieliśmy bilety - sprawdzane i kasowane bardzo skrupulatnie przez kasjera, który doskonale pamięta tę dobranockę - oraz popcorn, jak w prawdziwym, współczesnym kinie. Bilety przygotowywaliśmy sami, niektórzy z nas zrobili również dla rodziców, żeby i ich zabrać do kina. Trudno powiedzieć, czy to fabuła kultowej już wieczorynki czy popcorn sprawiły, że w sali kinowej przy al. Niepodległości zapadła cisza trwająca całe dwa odcinki "Misia Uszatka".