MP3

Już od dwóch tygodni dało się słyszeć z ust dzieci o nadchodzącym Halloween. Niektórzy rodzice delikatnie podpytywali "czy będzie?", chcąc je prawdopodobnie odpowiednio do tego dnia przygotować. No i było, lecz ani Halloween, ani Dzień Dyni. Pożyczyliśmy trochę z jednego, trochę z drugiego. Halloween nie wszyscy obchodzą, choć celtyckim korzeniom tego święta wcale nie tak daleko do idei katolickich Zaduszek. 

Zaczęliśmy od malowania rzeczonych dyń, a że nasze dzieci lubią kolory i lubią z nimi eksperymentować wyszło bardzo barwnie, sztuka nowoczesna po prostu. Przyjemnie jest przyglądać się dzieciom kiedy malują, malowanie pochłania je bez reszty na bardzo długo. Zatrzymuje na krześle do momentu, w którym kończą się farby. Jak to w ogóle możliwe?!

W czwartek na dywanie pojawiła się pajęczyna, po której chodziliśmy w papciach i bez, na palcach i boso. Prowadzaliśmy po niej pająki. Niektórzy na niej leżeli i biegali po niej sprawdzając wytrzymałość ;-) Pomyślnie przeszła wszystkie testy. Były wyścigi pająków, dzieci zwijały pajęczą sieć wokół sztafetowej pałeczki - to doskonałe ćwiczenie rozwijające ruchy precyzyjne, a ile emocji?! Były także wyścigi z dynią na głowie - po, lub obok wyznaczonej linii wśród dopingu koleżanek i kolegów. 

Do domu dzieci wróciły z własnymi dziełami sztuki i drobnymi upominkami. Niektóre z dzieł dzięki potrzebie wspólnej, rodzinnej zabawy i chęci tworzenia, zyskały nową szatę i nową postać. To cieszy :-).